piątek, 29 maja 2020

Dzieci świata




1. Wskazanie w kalendarzu daty – 1 czerwca. Wypowiedzi dzieci na temat tego, kto obchodzi w tym dniu swoje święto. Wyjaśnienie, co oznacza, że święto dzieci jest świętem międzynarodowym.

Irena Słońska
🔉 Międzynarodowy Dzień Dziecka

My dzieci,                                     
polskie,                                          
rosyjskie,                                       
wietnamskie,                               
francuskie,
włoskie
i innych narodów,
dzieci z gorących krajów
i z krajów pokrytych śniegiem i lodem
pragniemy
aby na całym świecie
był pokój,
pragniemy, żyć ze sobą w zgodzie

2. Rozmowa na temat wiersza.
– Z jakich krajów pochodziły dzieci?

Wskazywanie przez Rodzica tych krajów na mapie świata w atlasie geograficznym lub na globusie.
Możecie również skorzystać z wirtualnego "globusa" i w kilka sekund przenieść się we właściwe miejsce:

– Czego pragną dzieci na całym świecie?
– Co to znaczy, że pragną pokoju i życia w zgodzie i przyjaźni?

3. Ćwiczenia klasyfikacyjne - z jakiego kontynentu pochodzą te dzieci?
Przyjrzyjcie się poniższym obrazkom dzieci i spróbujcie odgadnąć skąd pochodzą - które z nich jest Eskimosem, które Indianinem, które Chińczykiem, które Polakiem, a które Afrykańczykiem?



– Rodzic prosi dziecko by zwróciło uwagę na różnice w wyglądzie zewnętrznym dzieci.
Następnie określa, z jakich kontynentów pochodzą te dzieci. Przypomina przy tym, czym są kontynenty i ile ich jest, może również wspólnie z dzieckiem zobaczyć krótki filmik:
Jeśli jeszcze jesteście ciekawi kontynentów zobaczcie:


Jeśli macie ochotę, możecie pokolorować dziecko z wybranego przez siebie zakątka świata - KOLOROWANKI


4. Ćwiczenia klasyfikacyjne Co do kogo pasuje?


KOLOROWANKI

5. Pokoloruj Amerykę Południową kolorem czerwonym, Amerykę Północną kolorem zielonym, a Indie kolorem pomarańczowym. Dopasuj Indian i Hindusów do ich miejsca zamieszkania. Pamiętaj, że Indianie nie mieszkają w Indiach. Pokoloruj wszystkie postacie – dodaj cekiny do hinduskiego sari, hinduskiemu ascecie pomaluj turban i ubranie kolorem pomarańczowym, w Ameryce Północnej dorysuj wigwam i ognisko.

6. Doprowadź dzieci do ich domów:

7. Znajdź 10 różnic na obrazkach poniżej:





https://drive.google.com/file/d/1zSzIFwSbugHOj1-eBuHyzkDlgEDvkQ6e/view?usp=sharing
https://drive.google.com/file/d/1gHFYdsGUUhaps21rL3HMllc8ckABJX1z/view?usp=sharing

Bojko ślonsko fajno je! - "Murzinek Bambo"

Kochane Starszaki, znów mamy piątek!
I jak co piątek dziś również usłyszymy wiersz w naszej śląskiej gwarze. Cały tydzień rozmawiamy o dzieciach, z różnych zakątków świata, i to wcale nie bez powodu! Wy już dobrze wiecie, że wkrótce 1 czerwca wszystkie dzieci na całym świecie obchodzić będą swoje święto. Dlatego też p. Mariolka dziś przeczyta Wam wierszyk p.t. "Murzinek Bambo" (autorka Ewa Baron (Plewnia))

Posłuchacie zatem o Waszym rówieśniku z Afryki😄
"Murzinek Bambo"

Wiersz, który usłyszeliście w oryginale napisał nasz bardzo znany polski poeta Julian Tuwim. Jeśli macie ochotę posłuchać w języku ojczystym oryginalnej wersji tegoż wierszyka, usiądźcie wygodnie i posłuchajcie. A zobaczycie jak bardzo różnią się obydwa utwory:
"Murzynek Bambo" - Julian Tuwim

Z obydwu wierszy dowiedzieliście się jak wygląda nauka dzieci w afrykańskich szkołach. Prawda jest taka, że Afryka jest ogromnym kontynentem, na którym znajdują się zarówno miejsca bardzo biedne - miejsca, w których dzieci faktycznie jak w wierszyku śląskim, uczą się pod gołym niebem, nie mają ławek, tablicy, pięknych ubrań, po nauce natomiast ciężko pracują, ale są też takie miejsca w Afryce, gdzie dzieciom jest troszeczkę lżej, mają bardzo skromne szkoły, do których z radością uczęszczają, jeśli macie ochotę przenieść się na chwilkę do takiej właśnie prawdziwej afrykańskiej szkoły i przedszkola, to zapraszamy, zobaczcie sami:


Zadanie dla Was.
Jak co tydzień tak i dziś, prosimy Was o najpiękniejszą ilustrację do usłyszanego w wykonaniu p. Mariolki wiersza. Spróbujcie narysować bohatera dzisiejszych zajęć Murzynka Bambo.
Jesteśmy ciekawe jak Wy zilustrujecie Waszego rówieśnika z Afryki i już nie możemy się doczekać na Wasze prace!😄


Linki:
https://www.youtube.com/watch?v=iq45p3pPSsM --> piosenka
https://www.youtube.com/watch?v=t_Jolf-l7TI --> wiersz
https://www.youtube.com/watch?v=TrYKVxFD8UI --> wiersz animowany
https://www.youtube.com/watch?v=m5HZJ3j5I0s --> piosenka i zdjęcia
https://www.youtube.com/watch?v=YC7ig8DFyrU --> afrykańska szkoła i przedszkole
https://drive.google.com/file/d/1M1TeE7HgvP94zRyM1USB8wm-P7yNn5NJ/view --> Bambo

czwartek, 28 maja 2020

Bajka z Malezji o tym, że warto być dobrym

Dziś mamy dla Was bajkę z Malezji o tym, że warto być dobrym dla wszystkich. Bajkę o chłopcu, który chciał pomóc swojej rodzinie. Usiądźcie wygodnie, zamknijcie oczy i posłuchajcie.



🔉 Magiczna tratwa, czyli o tym, że warto być dobrym dla wszystkich

Mama, tata i troje rodzeństwa żyli w skromnej, rybackiej chatce nad samym brzegiem Morza Południowochińskiego. Morze to nie tylko dla dorosłych, lecz także dla dzieci było niemal jedynym źródłem utrzymania. Najstarszy z rodzeństwa – chłopiec o imieniu Ganish – świetnie pływał i szybko biegał. Nade wszystko jednak ważne było to, że miał, tak jak wszyscy członkowie jego rodziny, bardzo dobre serce. Ganish często wyruszał w morze z tatą, pomagał mu też w naprawie tratw. Ojciec Ganisha był bowiem nie tylko rybakiem, ale i  rzemieślnikiem. Potrafił zreperować każdą, nawet zupełnie zniszczoną tratwę, chociaż nie posiadał własnej. By ją zrobić, brakowało mu czasu, a na kupno nie miał pieniędzy. Wypożyczał więc tratwę dla siebie, płacąc częścią złowionych ryb.
Pewnego ranka, gdy Ganish razem z tatą wypłynęli na połów, morze wydało im się podejrzanie spokojne.

– Ryby się pochowały i pewnie nici z naszego jedzenia – smutno rzekł ojciec chłopca. Wiedział, co mówi, bo zdarzało im się pożyczać jedzenie od sąsiadów.
– Tak, tato – potwierdził z nietęgą miną chłopiec i spojrzał w wodę błagalnym wzrokiem z nadzieją, że tym razem wyciągną sieć obarczoną ciężarem ryb i krewetek… Nic z tego… Ani jednej małej rybki, nawet rozgwiazdy…
– Musimy poszukać miejsca, gdzie ryb jest więcej – oznajmił ojciec. I pożeglowali znacznie dalej niż zazwyczaj.

W pewnym momencie Ganish dostrzegł w oddali maszt starej tratwy dryfującej niedaleko wyspy.

– Tato, tato! – krzyknął chłopiec. – Podpłyńmy bliżej, tam jest jakiś wrak! Może ktoś potrzebuje naszej pomocy!

Ojciec nie zastanawiał się nawet chwili. Wiedział, że trzeba ruszać na pomoc. Tratwa okazała się jednak pusta i niemal całkiem zrujnowana. „Pewnie dryfuje już bardzo, bardzo długo”, pomyślał rybak, bo dobrze znał się na zepsutych tratwach.

– Tato, przywiążmy ją do naszej, może te deski uda się na nowo poskładać i uszczelnić dziury. Mielibyśmy wówczas to, czego nam bardzo brakuje… własną tratwę – poprosił chłopiec.
– Hm… część drewna wygląda zdrowo, kilka wiązań też dałoby się ocalić, lecz tratwa wymaga sporego remontu. – Rybak pogładził się z zadumą po długiej brodzie. – Pomożesz mi, synku?
– Tak, pomogę, i moi bracia też pomogą, choć są jeszcze mali. Powiem im, co mają robić, razem na pewno nam się uda! – ucieszył się Ganish i pomimo ciężkiego dnia na morzu wracał do domu bardzo szczęśliwy. Niósł w sobie ogromną nadzieję, że ciężką pracą można wiele osiągnąć.

W głębi duszy przeczuwał też, że tej tratwie należy dać drugie życie. Że może jest w niej nawet coś magicznego…

– Mamo, mamo, znaleźliśmy starą, dziurawą tratwę! – skakał z radości najstarszy z trzech braci, gdy już przybyli do domu.
– Dziecko, przecież to ruina… Nie mamy nawet kawałka drewna ani choć metra liny, by to poskładać – złapała się za głowę matka.

W kolejnych dniach rodzina musiała zrezygnować z połowu, więc w domu było mniej jedzenia. Remont tratwy zabrał dużo czasu – przez wiele dni wszyscy wstawali jeszcze przed wschodem słońca, aby naprawiać znalezioną tratwę.
Po pewnym czasie konieczna okazała się wyprawa w głąb wyspy do lasu, by znaleźć drewno niezbędne do wykonania brakujących elementów. Poprzedniej nocy nad smoczą wyspą Pulau Tioman przeszła burza i dokonała ogromnych zniszczeń. Rodzice Ganisha bali się, że burza powróci, ale musieli wyruszyć. Brakowało im już jedzenia i trzeba było dokończyć tratwę.
Ciężko stawiało się kroki bosymi stopami na podmokłym gruncie. W pewnym momencie wędrówki
rodzina natrafiła na dorodne drzewo hebanowe.

– To drzewo nam się przyda, trzeba je ściąć – orzekł ojciec i wyjął z torby siekierę.

Ale Ganish rozejrzał się i zaprotestował:

– Nie, tato, to drzewo żyje. Nie ścinajmy go, przecież wtedy umrze… Dookoła jest tyle połamanych gałęzi po nocnej burzy, tyle lian. One nam wystarczą.
– Dajmy szansę temu drzewu – poparła syna matka i natychmiast wzięła się do pracy.

Późną nocą przytargali drewno powiązane lianami do swojej chaty, a od wczesnego rana znów pracowali przy tratwie. Po kilkunastu godzinach tratwa była gotowa. Już zmierzchało, gdy mama zawiesiła na maszcie własnoręcznie uszyty żagiel. Potem zmęczona rodzina przysiadła na piasku, podziwiając efekt swojej pracy.
Gdy tratwa jakby drgnęła, nikt tego nie zauważył, bo wszyscy już spali…
Ganishowi przez całą noc śniło się, że na tratwie mieszka duch hebanowego drzewa, które ocalił od zguby. Duch ten obiecał czuwać nad rodziną Ganisha i pomagać jej w ciężkich czasach. Cała przyroda jest mu posłuszna i nawet ryby same wskakują do sieci.

– Piękny sen… gdyby tylko okazał się prawdziwy – marzył o świcie chłopiec.

Rankiem rodzina dumna ze swojej nowej tratwy wypłynęła na połów. Nie minęła godzina, gdy wydarzyło się coś dziwnego – tratwa zaczęła delikatnie skręcać, pchana tajemniczą siłą. Ojciec próbował zmieniać kurs, ale bezskutecznie. A tymczasem do sieci napływało coraz więcej ryb. Gdy już była pełna, na horyzoncie pojawił się ląd. To była wyspa z żyzną ziemią i owocami, otoczona morzem gęstym od ryb. Jakby czekająca na rodzinę Ganisha.
No i Ganish wraz z mamą, tatą i rodzeństwem zamieszkali na życiodajnej wyspie. Nigdy już nie cierpieli głodu.

– Dziękuję ci, duchu hebanowego drzewa – powtarzał co wieczór chłopiec.




1. Co wydarzyło się, gdy Ganish wypłynął z tatą na połów ryb?
2. Dlaczego Ganish nie zgodził się na ścięcie hebanowego drzewa?
3. Co to znaczy: mieć dobre serce?


Malezja jest azjatyckim państwem obejmującym Półwysep Malajski i północną część Wyspy Borneo. Te czerwone punkty na globusie poniżej, to właśnie Malezja.


By TUBS - Praca własnaTen obraz wektorowy zawiera elementy, które zostały zaczerpnięte lub zaadaptowane z tego pliku:  Southeast Asia (orthographic projection).svg (by Keepscases)., CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=15035622


Stolicą Malezji jest Kuala Lumpur. Możemy tam oglądać najwyższe w świecie drapacze chmur.


CC BY-SA 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=60216


Flaga Malezji

By MapGrid (old version SKopp, Zscout370 i Ranking Update) - Praca własna, oparta o: Construction sheet of Flag of Malaysia.svg Create based on the Malaysian Government Website (archive version), Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=26381227


Linki:
https://kulczykfoundation.org.pl/edukacja
https://soundcloud.com/kulczykfoundation/magiczna-tratwa-czyli-o-tym-ze-warto-byc-dobrym-dla-wszystkich-czyta-damian-michalowski
https://pl.wikipedia.org/wiki/Malezja#/media/Plik:Malaysia_on_the_globe_(Southeast_Asia_centered).svg
https://pl.wikipedia.org/wiki/Malezja#/media/Plik:KLCC_twin_towers2.JPG
https://pl.wikipedia.org/wiki/Malezja#/media/Plik:Flag_of_Malaysia.svg

Moje uczucia, moje emocje

Dzisiaj porozmawiamy trochę o uczuciach, o emocjach, ale najpierw pomyślcie i spróbujcie powiedzieć:

😠Kiedy się złościmy? (Kiedy ktoś lub coś nie pozwala robić tego, co chcemy albo dostać tego, czego potrzebujemy, gdy ktoś chce nam wyrządzić krzywdę).

Kiedy mam zły humor i kiedy mnie złość dopadnie,
jestem niegrzeczny, choć dobrze wiem, że to bardzo nieładnie.
(B.Forma)

😥− Kiedy się smucimy? (Gdy żegnamy się z tym, co straciliśmy albo gdy godzimy się z tym, że niektórych rzeczy nie będziemy mieć).

Płaczę, kiedy jest mi smutno i wszystkiego dosyć mam,
łzy mi płyną po policzkach i chcę zostać wtedy sam.
(B.Forma)

😲− Kiedy się boimy? (Gdy czujemy zagrożenie, strach chroni nas przed nim, bo każe nam krzyczeć, uciekać, chować się lub walczyć).

Kiedy dziecko się boi ciemności dookoła,
wtedy mamę i tatę do siebie głośno woła.
(B.Forma)

😀− Kiedy się cieszymy? (Różne osoby cieszą inne rzeczy, zdarzenia).

Kiedy na niebie słoneczko świeci,
cieszą się bardzo dorośli i dzieci.
(B.Forma)

😔− Kiedy się wstydzimy? (Gdy różnimy się czymś od innych i oni dają nam to odczuć; gdy nie spełniamy czyichś oczekiwań, nadziei, gdy przyłapano nas na czymś niewłaściwym).

Kiedy zamiast wyjść na scenę i powiedzieć wierszyk znany,
ja się trzymam bardzo mocno szyi mojej ukochanej mamy.

😩− Kiedy zazdrościmy? (Gdy nie mamy tego, co mają inni – pojawia się wtedy w nas złość lub smutek, możemy czuć jedno i drugie).

Gdy kolega ma zabawkę od mojej fajniejszą,
zaraz błagam moją mamę o taką samą, a nawet ładniejszą.




Jolanta Kucharczyk

Żal mi minionych wakacji, urodzin, które już były,
i tego, że odwiedziny babci już się skończyły.
Smutno, że tata wyjechał, mama tak mało ma czasu,
i złość mnie bierze, że brat mój robi tak dużo hałasu.

Tu, w moim sercu, mieszkają uczucia: miłość, radość i smutek.
Czasami jestem tak bardzo szczęśliwy, lecz czasem także się smucę.
W kieszonce kasztan na szczęście o tym wciąż przypomina,
że wszystko, co jest tak smutne, kiedyś, z czasem, przemija.

I zobacz, już się uśmiechasz, bo znowu będą wakacje,
tata niedługo już wróci, z mamą pójdziesz na spacer.
Po burzy zawsze jest tęcza, po deszczu słońce znów świeci,
po chwilach trudnych i smutnych znowu szczęśliwe są dzieci.


− Co mieszka w sercu?
− Czy zawsze jest wam wesoło?
− Czy zdarza się, że coś was smuci, a nawet złości?


✅ Warto pamiętać o tym, że uczucia są czymś normalnym, co zawsze towarzyszy ludziom: i małym, i dużym. Ale należy pamiętać o tym, że po burzy zawsze jest tęcza, po deszczu słońce znów świeci, po chwilach trudnych i smutnych znowu szczęśliwe są dzieci.


A co się dzieje, kiedy mamy zły humor? Kiedy wszystko nas denerwuje i złości? Posłuchajcie.

D. Gellner 
🔉 Zły  humorek
https://drive.google.com/file/d/1C_FQvgZBXbegXtex_3R4IPh7BXxXh_0v/view?usp=sharing

Jestem dzisiaj zła jak osa!Złość mam w oczach i we włosach!

Złość  wyłazi  mi  uszami
I rozmawiać nie chcę z wami!

A dlaczego?
Nie wiem sama
Nie wie tata, nie wie mama…

Tupię nogą, drzwiami trzaskam
I pod włos kocura głaskam.

Jak tupnęłam lewą nogą,
Nadepnęłam psu na ogon.
Nawet go nie przeprosiłam
Taka zła okropnie byłam.

Mysz wyjrzała z mysiej nory:
Co to znowu za humory?
Zawołałam: - Moja sprawa!
Jesteś chyba zbyt ciekawa.
Potrąciłam stół i krzesło,
co mam zrobić, by mi przeszło?!

Wyszłam z domu na podwórze,
Wpakowałam się w kałużę.
Widać, że mi złość nie służy,
Skoro wpadłam do kałuży.
Siedzę w błocie, patrzę wkoło,
Wcale nie jest mi wesoło…

Nagle co to?
Ktoś przystaje
Patrzcie! Rękę mi podaje!
To ktoś mały, tam ktoś duży -
Wyciągają mnie z kałuży.
Przyszedł pies i siadł koło mnie
Kocur się przytulił do mnie,
Mysz podała mi chusteczkę:
Pobrudziłaś się troszeczkę!
Widzę, że się pobrudziłam,
Ale za to złość zgubiłam
Pewnie w błocie gdzieś została.
Nie będę jej szukała!



Zupełnie inaczej jest wtedy, kiedy mamy dobry humor i kiedy jesteśmy szczęśliwi. Każdego uszczęśliwia coś innego. Zobaczcie i posłuchajcie, co uszczęśliwia Waszych rówieśników.


Karty pracy dla chętnych do wyboru: Emocje

lub którąś z tych:



Linki:

środa, 27 maja 2020

Bajka z Laosu o tym, że dobrze mieć przyjaciela


Czy myślicie, że dobrze mieć przyjaciela, z którym się rozumiemy, lubimy podobne rzecz i miło spędzamy czas? Dla nieśmiałego Thondsinga kimś takim była jego przyjaciółka Xing. Ale był jeszcze ktoś, kto mu dokuczał i kogo się bał… Tym kimś był Zeng. Czy więc byłoby możliwe, aby Zeng się zmienił i został przyjacielem Thondsinga? I jaki w tym udział miała mądra papuga Koko? Posłuchajcie…


🔉 Sprytna papuga, czyli o tym, że każdy z każdym się dogada

Thondsing był bardzo szczupły i drobny. Tak drobny, że mógł schować się za najmniejszym drzewem w okolicy i nikt by go nie znalazł. Często to robił, bo był również bardzo nieśmiały. Gdy ktoś odzywał się do niego, policzki Thondsinga zaczynały płonąć wielkimi rumieńcami, a język plątał mu się tak, że chłopiec nie mógł wyksztusić słowa.

I gdy inne dzieci wesoło się bawiły, Thondsing spędzał czas samotnie. No może nie do końca samotnie, bo uwielbiał książki, zwłaszcza te o zwierzętach. Czytał więc, czytał, a do zabawy nigdy się nie przyłączał. Chciałby, ale bał się, że gdy tylko się odezwie, wszyscy będą się z niego śmiali. Bo ze strachu zamiast „dzień dobry” wyjdzie mu: „dzidzi… eń ddd… obry”.
Ten filigranowy i strachliwy chłopiec wyjątek robił tylko dla Xing – przyjaciółki z sąsiedztwa, która podobnie jak on uwielbiała książki o zwierzętach. Z Xing rozumieli się bez słów, a to przecież słowa najbardziej przerażały Thondsinga. Potrafili w milczeniu przez wiele godzin rzeźbić figurki zwierząt z kawałków korzeni. I nigdy im się nie nudziło.
Pewnego dnia Thondsing postanowił wybrać się w odwiedziny do Xing, by pokazać jej zrobioną przez siebie figurkę. Męczył się nad nią kilka dni, ale była warta zachodu. Przedstawiała zabawną małpkę. Jedną łapkę miała uniesioną do góry, jakby huśtała się na gałęzi. Miała też lekko podgięte tylne łapki i dług zakrzywiony ogon.
Gdy Thondsing wychodził z domu uśmiechnięty, usłyszał:

– Thon, Thon, Thon, zabierz mnie, zabierz mnie! – To była papuga Koko.
– Koko, idę odwiedzić Xing, nie mogę. No zrozum, nie mogę – przekonywał chłopiec.
– Thon, Thon, Thon, zabierz mnie, zabierz mnie! – nie dawała za wygraną papuga.
Thondsing zamyślił się, po czym rzekł do ptaka:
– Dobrze, ale będziesz trzymać się blisko. Nie mam czasu cię szukać, jestem umówiony z Xing.

I wyruszyli. Wędrowali kamienistą drogą, a Koko siedziała na ramieniu chłopca, delikatnie skubiąc jego czuprynę. Droga do domu przyjaciółki wiodła przez las. Thondsing przyspieszył kroku, bo chciał jak najszybciej pochwalić się swoim dziełem…
Nagle zza drzewa wyskoczył Zeng. Największy łobuz w okolicy. Wielki i silny, dokuczał takim słabeuszom jak Thondsing.

– Gdzie idziesz, krasnalu? – rzucił ze śmiechem. Było wiadomo, że szuka zaczepki.
– Ddaj miii sspokój. Iddę wyy oddwiedziny – wycedził przestraszony Thondsing. Chciał ominąć Zenga, ale łobuz wyrwał mu figurkę i zaczął podrzucać ją do góry, krzycząc:
– Co to za brzydactwo?! To pies? A może świnia?
Thondsing rozpłakał się, bo nie wiedział, co zrobić. A Zeng złamał figurkę wpół i cisnął ją w zarośla. Na swoje nieszczęście, bo potem zaczęły dziać się rzeczy niesamowite.
– Auuuuu, auuuuuuu –piszczał łobuz, gdy na jego ramieniu usiadła Koko i dziobem uszczypnęła go w ucho. Uszczypnęła i nie puściła.
– I co, wielkoludzie? Mamy problem? Figurka zniszczona, pora na twoje ucho – zaskrzeczała Koko.
– Zostaw, zostaw moje ucho. Zrobię wszystko, tylko zostaw – błagał Zeng i mimo że był duży, też zaczął płakać.
Koko wcale nie chciała skrzywdzić Zenga, ale nauczyć go rozumu.
– No dobra, to ja cię jeszcze potrzymam za to nieumyte ucho, a ty znajdź zniszczoną figurkę i nowy kawałek korzenia, i wystrugaj identyczną. Scyzoryk na pewno masz, bo łobuziaki bez noża nie chodzą, więc siadaj i pracuj. Zwolnię trochę uścisk dzioba, ale twojego ucha nie puszczę!
Zeng zaczął strugać. Minęła godzina, potem druga, pół dnia minęło. Wreszcie figurka była gotowa.
– No widzisz, bohaterze. Zniszczyłeś koledze to, co zrobił, ale teraz wiesz, ile pracy trzeba, żeby coś takiego wykonać – podsumowała papuga.
– Bardzo cię przepraszam, Thondsingu. Oto figurka ode mnie. Daj ją koleżance. A ja już nigdy cię nie zaczepię. Nie chodzi o ucho, po prostu głupio mi, że pracowałeś tyle godzin, a ja wszystko zniszczyłem. Czy mogę rzeźbić zwierzęta z wami? – spytał Zeng.
Thondsing tak się przejął jego deklaracją, że po raz pierwszy w życiu przemówił w zrozumiały sposób:
– Pewnie, Zengu. Ślicznie wyrzeźbiłeś małpkę. Jest nawet ładniejsza niż moja. Chodź ze mną i sam daj ją Xing.
W ten sposób narodziła się przyjaźń. Wydarzenie w lesie nauczyło Zenga szacunku i zrozumienia dla innych, a Thondising przekonał się, że ludzie są dużo lepsi, niż się na pierwszy rzut oka wydaje. Trzeba tylko dać im szansę. A Koko? No, troszeczkę w tym wszystkim pomogła



1. Co się zdarzyło, gdy Thondsing wybrał się do swojej przyjaciółki Xing?
2. Wymyśl i opowiedz dalszą historię Thondsinga i Zenga.
3. Co to znaczy, że każdy może stać się lepszy, jeśli otrzyma szansę?



Laos to państwo w Azji Południowo-Wschodniej, na Półwyspie Indochińskim. Na północy Laos graniczy z Mjanmą i Chinami, na wschodzie z Wietnamem, na południu z Kambodżą, a na zachodzie z Tajlandią. Na mapie poniżej Laos oznaczony jest czerwonym kolorem.


Stolicą Laosu jest Wientian, największe miasto. Nie zobaczycie tu jednak wysokich wieżowców, jak w innych wielkich miastach na świecie. Najwyższym  budynkiem jest Pagoda Wat That Luang. Ma 45 metrów wysokości i jest cała pomalowana na złoto.

By Aleksey Gnilenkov from Moscow, Russia - Laos, CC BY 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=23656457

Flaga Laosu
By SKopp - Praca własna, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=343627


Linki:

Zaczarowane linie, zygzaki i esy floresy - zajęcia plastyczne

Kochane starszaki!
Dziś zapraszamy Was do twórczej zabawy - zapraszamy Was do świata linii, zygzaków i różnych dowolnych kształtów z którymi Wasza wyobraźnia i pomysłowość zdziała cuda😄

Zobaczcie jak kartkę z kilkoma nic nieznaczącymi kształtami, można przekształcić w obrazek.

1. PRZYKŁAD

2. PRZYKŁAD


3. PRZYKŁAD

 4. PRZYKŁAD


To od Was zależy, jaki obrazek powstanie z narysowanych kształtów. Możecie przerysować poniższe pomysły linii, kształtów i zygzaków, bądź wymyślić własne


Zapraszamy zatem do zabawy!!!

My już nie możemy doczekać się Waszych pomysłów podzielnie się z nami Waszą twórczością!!!😄




lub takie: